Recenzja słuchawek Sennheiser HD800s. Ulepszenie klasyki

Niedawno dostałem w końcu w swoje ręce jedne z najlepszych słuchawek dynamicznych, jakie do tej pory powstały. Tak, to jest dokładnie ten nieskromny tytuł, na który zasłużył Sennheiser HD800. I to już po 10 latach od ich wydania. Tym bardziej interesujące było zapoznanie się z inną wersją osiemsetek - HD800s. Bez zbędnej zwłoki i długiego wstępu porozmawiamy dziś o nich.

Opakowania i wyposażenie

Uzyskanie abstrakcji z poprzedniej wersji słuchawek w opisie nie jest możliwe, więc nawet nie będę próbował. Kierując się zdrowym rozsądkiem, firma postanowiła opracować to, co jest potrzebne, i zachować sprawdzone rozwiązania. Otrzymamy więc ten sam wygląd, to samo opakowanie i ten sam pakiet, co w poprzedniej wersji. W momencie opracowywania tych słuchawek nie było jeszcze mody na twarde plastikowe lub metalowe obudowy, które wystarczyłyby, aby pójść do pracy w biurze w latach 80. i być uznanym za wciąż modne.

Użytkownik otrzymuje więc wystarczająco duży karton z poligrafią, wewnątrz którego znajduje się czarny karton z wytłoczoną teksturą - nawet nie wiem, jak to wygląda, przypomina raczej ciekawie pogniecioną tkaninę. Wewnątrz, na tacy pokrytej luksusowym, czarnym, jedwabnym materiałem, znajdują się same słuchawki i kabel. I o ile poprzednia wersja słuchawek grała tu na kontraście, to s-ki na takiej tacy wyglądają surowo, a nawet ascetycznie. W zestawie znajduje się również dość gruby album, który, jak przypuszczam, oddany fan marki powinien przeczytać podczas słuchania słuchawek.

Kabel również nie różni się wyglądem od poprzedniej wersji - jest trochę sztywny, trochę mikrofonowy i trochę długi, ale biorąc pod uwagę, że słuchawki są przeznaczone do użytku stacjonarnego, nie stanowi to większego problemu. W każdym razie nie odczuwałem żadnego dyskomfortu. Ponadto jest on nadal wymienny, więc można go uaktualnić. Oczywiście, jak na dzisiejsze standardy 300 omów to nie tak dużo, ale jeśli wzmacniacze stacjonarne w większości radzą sobie z takim obciążeniem, to nawet ci, których nie powstrzymuje otwarta konstrukcja akustyczna, mogą zapomnieć o przenośnych urządzeniach.

Projekt

Zachował on ciągłość poprzedniego wierzchołka i uważam, że jest to całkowicie właściwe. Nie ma powodu, aby odrzucać tak zaawansowany technologicznie, stylowy, nieco brutalny i jednoznacznie rozpoznawalny wygląd. Jednak srebrny kolor został zastąpiony ascetyczną czernią, która dodaje projektowi więcej powściągliwości i surowości. Słuchawki są nadal tak samo rozpoznawalne i stylowe jak dawniej. Jednocześnie wprowadzono zmiany w przetworniku - jest to również przetwornik pierścieniowy o średnicy 56 mm, ale producent twierdzi, że w porównaniu z poprzednią wersją zmniejszono rezonans i poprawiono reakcję, przy czym położenie przetwornika względem ucha jest nadal pod kątem. Wszystkie te ulepszenia zaowocowały nieco szerszym pasmem przenoszenia, które w modelu HD800 wynosi od 4 Hz do 51 kHz.

Ale ponieważ ludzie są ograniczeni swoim zasięgiem percepcji w węższych granicach, a ja jestem uzbrojony w sceptycyzm, pozostaje mi posłuchać, co z tego wyniknie.

Dźwięk

Pod względem brzmienia wydanie tej wersji słuchawek wyda się sensowną i logiczną decyzją wielu osobom, które słuchały klasycznych 800-tek. Świetnie sprawdzały się w muzyce klasycznej, jazzie i innych stylach, ale fani ciężkiej muzyki lub elektroniki byli czasem niezadowoleni z braku masywności głośnika niskotonowego. Sennheiser wziął to pod uwagę i w skrócie HD800 brzmią dokładnie tak samo jak 800-tki, ale z bardziej wyrazistą linią basu. Istnieją jednak inne różnice, ale najpierw najważniejsze.

Bas jest cudownie długi i kontrolowany. Nie mogę z całą pewnością stwierdzić, o ile głębiej schodzi bas, ale wzrost masy jest wyczuwalny, ale dzięki doskonałej kontroli nie ma zauważalnej utraty szybkości i szczegółowości basu - jest on teksturowany, wyrazisty, precyzyjny i techniczny. Dzięki temu nagrania audiofilskie wydają się bardziej wyraziste, nabierają nieco więcej emocji, a cała muzyka brzmi żywo i dobrze.

Pasmo przenoszenia w zakresie niskich częstotliwości jest dopasowane do pasma średniotonowego. Nie są one w żaden sposób przyćmione, ale mają świetną definicję, szczegółowość i niuanse. Można je nazwać monitorowymi, jeśli chodzi o autentyczność nagrania, ale nie prowadzi to do nadmiernej suchości, analityczności czy szorstkości. Wręcz przeciwnie, wszystkie instrumenty brzmią niezwykle naturalnie i autentycznie.

Głośniki wysokotonowe są cudownie szczegółowe, wykazując się ową słynną warstwowością i finezją, które w połączeniu z doskonałą długością umożliwiają wierne odtworzenie najsubtelniejszych, najbardziej subtelnych zaników i podtekstów, niezależnie od liczby instrumentów w utworze czy tła. Ataki wcale na tym nie cierpią, bo nie można nazwać wysokich tonów zmiękczonymi - wręcz przeciwnie, instrumenty brzmią odpowiednio odciążone i wyraziste, zachowując przy tym dobry zakres dynamiki.

Scena jest większa niż przeciętnie pod względem szerokości i głębokości, z tym tylko zastrzeżeniem, że jest zbudowana tak, jak w nagraniu, z niewielką tendencją do skalowania. Między instrumentami jest więc dużo powietrza, ich rozmieszczenie i rozgraniczenie jest niekwestionowane, a jednocześnie istnieje dobra interakcja między poszczególnymi instrumentami i różnymi warstwami kompozycji.