Recenzja słuchawek Sennheiser CX 400BT True Wireless. Czysta wydajność

Kiedy stworzyłem ranking najlepiej brzmiących słuchawek TWS na początek 2020 roku, Sennheiser Momentum True Wireless znalazł się na szczycie. Nie miałem żadnych innych opcji, którym mógłbym przyznać pierwsze miejsce. Co więcej, gdybym osobiście wybierał dla siebie w pełni bezprzewodowe słuchawki douszne, brałbym pod uwagę wyłącznie ten model, bo tylko on w tym segmencie jest w stanie zaoferować naprawdę poważne brzmienie. Jedynym minusem była wygórowana cena. Następnie przyszedł Momentum drugiej generacji, który miał pewne ulepszenia techniczne, ale zachował swoją wysoką cenę.
A teraz - wreszcie. Mam w rękach CX 400BT, nowe TWS od słynnego niemieckiego Sennheisera, nie do końca budżetowe, ale zdecydowanie bardziej przystępne cenowo. Podobno czekamy tu nie tylko na dojrzałą funkcjonalność, ale i na ten sam wspaniały dźwięk. A może jest? Przekonajmy się.

Boks i design

Nie będę się rozwodził nad rozpakowywaniem modelu - jego prezentacja jest skromna, bez dodatkowych luksusów. Otwieramy markowe pudełko i znajdujemy w nim stertę akcesoriów: etui do ładowania, przewód Type-C, 4 pary silikonowych poduszek na uszy w osobnych woreczkach. Obudowa jest plastikowa, matowa, wykonana w kształcie skrzyni. Dzięki Bogu, że tym razem nie ma obszycia z materiału. To, co odróżnia go od wszystkich innych chińskich etui do ładowania TWS, to błyszczące logo Sennheisera na pokrywie.
I od razu powiem, zanim zapomnę - stockowe nauszniki nie należą do najmniejszych, a wnęki na słuchawki w obudowie są wystarczająco duże, więc tutaj możliwe jest korzystanie z poduszek firm trzecich bez konieczności ich wyjmowania za każdym razem, gdy obudowy mieszczą się w obudowie, ładują, nieruchomieją i klapa się zamyka. Wygodny. Polecam wypróbowanie spinfitów, w tym przypadku ma to sens biorąc pod uwagę klasę modelu i jego potencjał muzyczny. Ale o dźwięku później.
Wygląd słuchawek jest schludny i umiarkowanie stylowy. Płyty czołowe mają te same srebrne loga, same obudowy są plastikowe, duże, ale dopasowanie w moim przypadku było niemal idealne dzięki długim przetwornikom i zaokrąglonym krawędziom. Przy odpowiednim doborze poduszek usznych, słuchawki te na pewno nie powinny wypadać. Konstrukcja jest bez zarzutu, a jakość materiału również jest dobra.

Osiągi i obsługa

Sekcja technologiczna będzie raczej komplementem, wybaczcie. Ale lubię testować urządzenia, których trudno się czepiać. Nawet w młodszym modelu Zenxi nie zraziło się do okrojenia wszystkich standardowych funkcji i dziękuję im za to. Ma to jednak sens - na pewno jest to model entry-level w ich ofercie, ale generalnie jest to segment cenowy premium dla rynku TWS. W każdym razie, oto spojrzenie.
Interakcja z CX 400BT okazała się łatwa i nie denerwująca. Wersja Bluetooth to 5.1, połączenie jest natychmiastowe, i tak, połączenie jest wysokiej jakości. Przy okazji, na obudowie znajduje się przycisk, który będzie potrzebny do pierwszego parowania.
Słuchawki mają błyszczące panele dotykowe, a elementy sterujące można w pełni dostosować do własnych potrzeb w aplikacji Smart Control. Czujniki są średnio czułe, wykrywają dotyk podczas noszenia rękawiczek, fałszywe dotknięcia są wyłapywane, ale nie za często. Dostępne są również odpowiednie komunikaty głosowe. Dół, ja osobiście wolałbym mechaniczny, ale czujnik to plus za trwałość, więc się liczy.
Słuchawki posiadają markowe głośniki z 7-milimetrową membraną. Jak na model budżetowy, nie zostały one przeskalowane, co jest pocieszające. Obsługiwane są kodeki AAC i aptX. Jest też naprawdę świetny mikrofon do odbierania połączeń. Nie żartuję. Nawet w głośnym otoczeniu można rozmawiać bez problemów, ale to rzadkość, więc zwracaj uwagę.
Z dodatków, jest w-app equalizer, większość właścicieli będzie aktywnie korzystać z niego. Jeśli chodzi o czas pracy na baterii, to nie jest źle - 7 godzin na jednym ładowaniu i 20 godzin z etui. Być może obudowa mogłaby być bardziej hojna, ale wtedy wyraźnie musiałaby zwiększyć swoje rozmiary.



O dźwięku

Główne testy przeprowadzono z odtwarzaczami Astell&Kern A&Ultima SP2000 oraz iBasso DX220.
Mogę szczerze powiedzieć, że dla audiofila przyzwyczajonego do słuchawek czysto przewodowych, wszystkie TWS mają podobny styl z charakterystycznym brakiem sceny, gęstości i informacji w całym spektrum. To tak, jakby dźwięk był pozbawiony barwy i cielesności, którą mógłby posiadać. Cóż, taki kompromis w imię wygody. Ale Sennheiser Momentum True Wireless obu generacji były idealnym wyjątkiem od tej reguły, brzmiały jak najzwyklejsze słuchawki przewodowe, bez żadnych poprawek na specyfikę. Niektórym podoba się ich wykonanie, niektórym nie, to już inna rozmowa, ale nie da się ukryć - te modelki naprawdę dały z siebie wszystko.
I zgadnijcie co? Bardziej przystępny cenowo CX 400BT mogę nazwać spadkobiercą tego trendu. To moim zdaniem największa zaleta nowych produktów. Dźwięk może nie jest detaliczny, nie jest uniwersalny, nie jest bezbłędny - ale to bogaty, pełny dźwięk, to, czego TWS-owi brakuje. Poza tym, mnie osobiście przypadł do gustu i bardzo możliwe, że i Tobie dostarczenie słuchawek przypadnie do gustu. Przynajmniej w tym przypadku jest kilka atutów.
Teraz więcej o cechach dźwięku. Słuchawki grają miękko, dynamicznie i wciągająco. Mamy bardzo wyważony V-ton, awaria w środku nie przykuwa uwagi i nie przeszkadza w odbiorze melodii w całości. Model ten jest jednak wszystkożerny, a jego żywiołowa emocjonalność pięknie uzupełnia większość kompozycji. Jeśli chcesz posłuchać dla zabawy, to jest to twój wybór. Nie ma tu naiwnych fajerwerków z wybuchowymi akcentami, słuchawki brzmią... Drogie, jeśli mogę użyć takiego epitetu. Spokojny, wyważony i wysmakowany. Chciałbym, żeby "dźwięk masowy" częściej tak właśnie brzmiał - z napędem, ale bez zniekształceń i natrętnego rozjaśnienia.
Jeśli chodzi o częstotliwości. Bas jest masywny, sprężysty, aksamitny w barwie, ale asertywny. Są wysunięte do przodu, kontrola mogłaby być lepsza, ale relief jest dobrze wypracowany, uderzenie jest mocne i pewne, jest też delikatna głębia. Model radzi sobie z muzyką elektroniczną, ale również na żywych gatunkach potrafi zbudować odpowiednie tekstury rytmicznych wzorów.
Środek, jak już zostało powiedziane, jest nieco wybrakowany, brzmi to topornie, miękko, stawiając na makro. Chciałbym zwrócić uwagę na znakomite neutralne barwy, co w dużym stopniu wpływa korzystnie na całokształt brzmienia. Również, o dziwo, jest prawidłowy echelon instrumentów, a w szerokości sceny w ogóle jest wspaniały. Słuchawki nie są wymagające w stosunku do jakości materiału, choć na dobrych nagraniach otwierają się ciekawiej.
Wysokie tony są uwypuklone w podstawie, potem zaraz jest spadek, ilościowo chciałbym, żeby było ich więcej. Ale trzeba zaznaczyć, że nie ranią ucha w ogóle, nie dzwonią, brzmią naturalnie, ciepło, nawet z finezją. W sumie nie jest to audiofilska estetyka o szalonej długości i subtelnie zniuansowanych podtekstach, ale nie jest to też wrzaskliwy pisk. Jeśli chcesz słuchać złożonych utworów akustycznych na TWS, potrzebujesz albo armatury, albo tego modelu.