Markowe słuchawki z fajnym dźwiękiem. Recenzja Bang & Olufsen Beoplay E8

W pełni bezprzewodowe słuchawki klasy premium od słynnego duńskiego producenta Bang&Olufsen za niewielkie, jak na standardy producenta, pieniądze. Dziś pozostaje nam sprawdzić, czy słuchawki te można nazwać godnymi przedstawicielami tak dużej marki i czy faktycznie mogą one konkurować ze słuchawkami TWS innych marek w tym segmencie cenowym.

Opakowanie i jakość wykonania

Bang&Olufsen Beoplay E8 dostarczane są w małym białym pudełku ze zdjęciem słuchawek i podpisem marki. W pudełku znajdują się same słuchawki, etui ze złączem micro-usb do ładowania, 4 zestawy wymiennych nauszników oraz szary kabel do ładowania, pasujący kolorystycznie do etui i słuchawek (w końcu to trochę stylowe rozwiązanie).

Słuchawki wykonane są z bardzo wysokiej jakości, solidnego plastiku. Można zauważyć matowe, okrągłe, złote inkrustacje na miseczkach. To nie są złote elementy, które można znaleźć w tanich chińskich słuchawkach, ale naprawdę część filozofii projektowej Bang&Olufsen. W dolnej części słuchawek można zauważyć dwa prawie niewidoczne otwory mikrofonowe, które pełnią dwie funkcje jednocześnie - dzwonków i trybu przezroczystości.

Obudowa wykonana jest z tworzywa sztucznego, ale pokryta jest skórą, co jest naturalne i bardzo przyjemne w dotyku. W górnej części futerału skóra ma małe wcięcie z emblematem. Z tyłu znajduje się port ładowania micro-usb oraz wskaźnik pozostałego poziomu naładowania baterii. Z boku etui znajduje się również nieusuwalna guma materiałowa, która również współgra z etui i słuchawkami w ogóle.

Dźwięk

Dźwięk w tych słuchawkach jest w zasadzie całkiem niezły, biorąc pod uwagę cechy konstrukcyjne tej klasy słuchawek. Mówienie o tych słuchawkach z audiofilskiego punktu widzenia jest bardzo trudne, ponieważ nie są one przeznaczone do poważnych odsłuchów high-endowych. Słuchawki nie starają się epatować basem ani nie grają muzyki z atakiem, powiedziałbym raczej, że grają w sposób bardziej zrelaksowany i nienachalny. Aby lepiej zrozumieć brzmienie tego modelu, logiczne byłoby porównanie ich z konkurentami dla jasności. Porównując je z uwielbianymi słuchawkami Apple airpods i Apple airpods pro (pomimo tego, że te ostatnie mają system aktywnej redukcji szumów), dźwięk jest czystszy i bardziej szczegółowy. Słuchając słuchawek od Apple, ma się wrażenie niespójności pasma przenoszenia i obrazu dźwiękowego jako całości. Przecież Apple, czy się to komuś podoba czy nie, grają bardzo muląco, biorąc pod uwagę ich cenę. Z kolei w E8 dźwięk jest znacznie bardziej szczegółowy i ważony, co słychać nawet podczas słuchania muzyki w jakości mp3. Dobrym wskaźnikiem dla mnie było również to, że w przeciwieństwie do wielu słuchawek TWS, różnicę między plikami Flac, a mp3 usłyszysz i będzie ona dość zauważalna.

Zajęliśmy się naszym konkurentem Airpods, ale co się stanie, jeśli weźmiemy do ręki znacznie potężniejszego w brzmieniu i ambicjach rywala - na przykład Sennheiser Momentum TWS. "Zenkhs, w przeciwieństwie do Airpods, brzmią znacznie solidniej, więc porównanie okazało się jeszcze ciekawsze. Jeśli chodzi o charakter brzmienia, to E8 i Momentum TWS są, mniej więcej, podobne. Niezły dźwięk, brak mułu, to wszystko można powiedzieć o obu modelach. Potem zaczynają się niuanse. E8 mają wyraźnie mniej detali, nieco więcej basu, ale nie jest on tak wyrafinowany jak z Momentum TWS. Dźwięk Zennheisera jest bardziej poprawny, w średnicy rozwala E8. Czy to oznacza, że E8 jest dużo gorszy od Momentum TWS? Nie, naprawdę nie. Muzyka w Sennheiserach znudzi Ci się szybciej niż w Bangsach, a produkt Sennheisera moim zdaniem nie należy do klasy premium pod względem designu czy materiałów.

Łączność, technologia bezprzewodowa i żywotność baterii

Jakość połączenia słuchawek nie jest zła. Występowały sporadyczne problemy z Bluetooth, ale nie były one krytyczne. Jest to, nawiasem mówiąc, wersja 4.2 tutaj. W odległości 7-8 metrów bez zakłóceń między źródłem a słuchawkami nie było żadnych problemów, ale jeśli, na przykład, była ściana między smartfonem a słuchawkami, odległość normalnego słuchania muzyki zmniejszyła się do 4-5 metrów. Poza bluetoothem, jeśli chodzi o technologię bezprzewodową, słuchawki w zasadzie nie spisały się najlepiej. Brak kodeków Qualcomm (Aptx, a zwłaszcza Aptx Hd), które za te pieniądze po prostu trzeba mieć, już pomijam milczeniem kodek Sony LDAC i bezprzewodowe ładowanie (które pojawiło się w Bang & Olufsen Beoplay E8 2.0). Jeśli chodzi o baterię, to nie jest tu źle. Bez ładowania z etui słuchawki, według producenta, powinny wystarczyć na 4 godziny słuchania muzyki, a etui może naładować słuchawki jeszcze dwa razy, w sumie wychodzi 12 godzin. W praktyce wynik to trzy i pół godziny na jednym ładowaniu i 11 godzin przy dwóch napełnieniach na 50% objętości.