Recenzja bezprzewodowych słuchawek Soundcore Vortex - kolejna bomba od Ankera

Dziś porozmawiamy o kolejnej dobrej słuchawce, tym razem od firmy Anker. Ogólnie produkty tej firmy są całkiem przyjemne, nie mogę sobie przypomnieć ostatnio żadnych złych słuchawek tej firmy. Od razu na myśl przychodzą TWS-modele Zolo Liberty i Soundcore Liberty Air. Brzmiały świetnie, były wygodne, przemyślane, a ich cena wydawała się godna ich możliwości. Podobnie jest z modelem Vortex, o którym opowiem w następnej kolejności.


Jak wyglądają?

Jak widać, Soundcore Vortex to pełnowymiarowe słuchawki, choć przeznaczone do użytku przenośnego. Na to ostatnie wskazuje składana konstrukcja i pojemne etui, które ochroni słuchawki w plecaku. Słuchawki są duże, ale dość lekkie. Nie mogę powiedzieć, że wywierają nacisk na szyję, ale mają pewien ciężar.


W jaki sposób montowane są słuchawki?

Słuchawki zmontowane są w całości z plastiku, a jedynie boczne "medale" wykonane są z metalu, który jest przyjemnie chłodny w dłoni. Na jakość wykonania nie można narzekać. Pomimo tego, że w konstrukcji jest kilka zawiasów, wszystko jest dość twarde i niezawodne. Poduszki nauszne są grube, ale miękkie. Są wykonane z ceraty, latem może lekko parzyć skórę, ale ogólnie materiał jest przyjemny. A przy okazji całkiem praktyczne. Z wyjątkiem wypolerowanych krawędzi metalowych paneli na bokach. Ale, poza tym, wszystkie inne powierzchnie są matowe.


Jak one brzmią?

Soundcore Vortex można połączyć z urządzeniami na dwa sposoby - przewodowo i przez Bluetooth. Jeśli chodzi o te ostatnie, to fanów dobrego brzmienia ucieszy wsparcie dla Apt-X. Dźwięk w słuchawkach jest naprawdę całkiem niezły - szczegółowy, z wyrazistym basem i obecnością średniego zakresu. Od razu powinienem zaznaczyć, że wysokie tony mogą się tu wydawać nieco przesadzone, zwłaszcza w takich gatunkach jak heavy metal. Ale w wypracowaniu wysokich tonów nie ma piasku i bałaganu w brzmieniu niektórych instrumentów. To, co powinno brzmieć czysto, brzmi tak, jak brzmi. Basu natomiast może wydawać się trochę za mało, ale moim zdaniem jest go akurat tyle, ile trzeba. Więcej nie ma i to jest dobra rzecz.


Jak długo wytrzymują?

Wbudowany akumulator wystarcza na 20 godzin pracy. Po naładowaniu nigdy nie udało mi się go rozładować w ciągu tygodnia użytkowania, choć codziennie słuchałem po kilka godzin muzyki. Nie ma zauważalnego samorozładowania i to jest plus. Ale naładowanie ich zajmie około dwóch godzin. Ale nawet jeśli słuchawki się skończą, możesz nadal używać Vortexa jako zestawu słuchawkowego, dzięki mikrofonowi i regulacji głośności na przewodzie.