Recenzja Floyd Rose FR-36 - amerykańska tradycja brzmienia.

Gdy zaproponowano mi recenzję sprzętu marki FLOYD, początkowo byłem zaskoczony, gdyż nie znałem tej marki. A w sieci WWW nie było o nich zbyt wielu informacji. Po godzinie monitorowania zrozumiałem kilka rzeczy: pracują w klasycznych projektach i mają siedzibę w USA. A dalsze wnioski wyciągniemy przy zapoznawaniu się z nimi.

Projekt, opakowanie i kompletność

Jak już wspomniałem FLOYD trzyma się klasycznego, wiekowego stylu. W projekcie zazwyczaj dominuje drewno i metal. Ale w naszym przypadku jest to aluminium, skóra, tkanina i plastik. Słuchawki wyglądają surowo i lakonicznie. Bardzo spodobał mi się design opakowania: magnetyczne klipsy, kolorowe zdjęcia - wszystko wygodne. Za tę część jednoznaczne kudosy.

W zestawie otrzymujemy kabel AUX, kabel do ładowania oraz przejściówkę na jack 6.3. Nie należy również zapominać o dołączonym do zestawu twardym etui do transportu. Sam wiem jak nie chcąc wydawać 10-15$ na etui, ale w przypadku ulubionych słuchawek jest to konieczność, o ile oczywiście nie cenisz ich i nie chcesz zachować przyzwoitego wyglądu. Wraz ze słuchawkami Floyd Rose FR-36 w komplecie pojawia się warte uwagi etui. Jedyną wadą tej sekcji według mnie jest zbyt felerny kabel AUX. Ale ja go nie używam, więc też nie mam z nim problemów.


Użyteczność, jakość materiałów

Dla mnie podstawowym kryterium oceny wygody użytkowania słuchawek nie jest kształt nauszników czy nawet dopasowanie urządzenia, ale szybkość połączenia. W przypadku dużych marek taki problem jest raczej rzadkością niż normą. Ale co mnie zaskoczyło to fakt, że Floyd zapewnił stabilność połączenia, transfer sygnału itp. W tej części nie ma żadnych pytań, włączamy słuchawki i one automatycznie łączą się z urządzeniami. Jest to ważne i ten parametr odgrywa dużą rolę w mojej ocenie słuchawek bezprzewodowych. Nie ma też pytań o jakość materiałów: nic nie trzeszczy, nic nie skrzypi, po ustawieniu urządzenia w pozycji kompaktowej słychać wyraźny klik zamknięcia. Jedyne co bym zmieniła to materiałowy warkocz na dole łuku. Pachnie tanio, dołóż 2-3 dolary do skóry i urządzenie nabierze zupełnie innego wyglądu.


Autonomia

Producent deklaruje do 14 godzin pracy na baterii i 480 godzin w trybie czuwania. I to jest absolutnie prawdziwa informacja, ładowałem raz w tygodniu bez wyłączania słuchawek, co jest bardzo wygodne. Nie ma sensu ich wyłączać, przy codziennym użytkowaniu.


Dźwięk

Kiedy zacząłem szukać informacji o słuchawkach FLOYD ROSE na większości stron internetowych pojawiał się wskaźnik - "Dla audiofilów". Oczywiście absurdalne, nie sklasyfikowałbym ich jako sprzęt HI-FI, HI-END. Nie będę skrupulatny w opisywaniu mojej opinii na temat tego, jak ta para brzmi. Powiem jednak, że te słuchawki brzmią o wiele drożej niż się za nie zapłaci. Brzmią zrównoważenie, dynamicznie, nie ma dominacji basu jak na średnią kategorię cenową.