Recenzja słuchawek SoundMAGIC E50

Zbiór dostaw

Model dostarczany jest w identycznym opakowaniu jak E10, ze słuchawkami i twardym etui w środku, które skrywa poduszki nauszne i kołek na ubrania. W zestawie znajduje się para średniej wielkości piankowych końcówek Comply Isolation, których komplet (3 pary) przy zakupie osobno będzie kosztował 15$, tak na marginesie.

Dźwięk

Autor tego artykułu spędził z SoundMAGIC E10 rok i może śmiało powiedzieć, że są to jedne z najbardziej melodyjnych wtyczek w swoim przedziale cenowym. Była tylko nierównowaga w zakresie niższych częstotliwości, nie każdemu odpowiadało takie oddanie basu. Co zatem zmieniło się w nowych wtyczkach chińskiego producenta?

Pierwszą rzeczą, na którą zwróci uwagę każdy słuchacz, który bezpośrednio porówna E10 z E50, jest szczegółowość i zwiewność dźwięku. Wysokie częstotliwości są odtwarzane krystalicznie, nie ma kurzu i mgły, wokale są dostarczane gładko i pięknie. Właśnie słuchałem Tame Impala i Davida Gilmoura grającego - klimatycznie i na luzie. Bas jest jędrny i szybki, nie smuży, a słuchawki świetnie radzą sobie z szybką muzyką, np. Bullet For My Valentine.

Dźwięk zmienia się po zmianie poduszek nausznych. Z silikonowymi poduszkami nausznymi jest więcej niskich częstotliwości, ale piankowe Comply doskonale izolują od hałasu i ujawniają najdrobniejsze szczegóły utworu. Do wad należy zaliczyć lekkie stępienie dźwięku, które częściowo ustępuje po rozgrzaniu się słuchawek (dziwne, ale prawdziwe). Pomimo wysokiej impedancji 51 omów ze smartfonem LG G4, słuchawki grały z godnym pozazdroszczenia zapasem głośności, co przyczynia się do nie najmniejszej czułości 102dB.

Wskaźnik dźwięku Wynik (od 0 do 5)
Szerokość sceny 4,5
Treble 4
Częstotliwości basowe 4,5
Częstotliwości średnie 4,5
Szczegóły 4
Wygłuszanie 4,5
Razem 4.6

Projektowanie, materiały

Jeśli nie przyjrzeć się bliżej nowym słuchawkom, to są to stare dobre SoundMAGIC E10, ale wszystkie różnice ukryte są w drobnych szczegółach. Zmieniła się konstrukcja metalowych kubków, a ich design stał się bardziej Materialny.

Kabel nie zmienił się ani trochę i nie musi - z doświadczenia mogę powiedzieć, że to jeden z najmocniejszych i najbardziej niezawodnych kabli, z jakimi się spotkałem.

Dużym problemem w E10 była metalowa wtyczka, kabel pękał na styku z wtyczką, zaczynał tracić dźwięk. Zdjęcie poniżej przedstawia inną, niemarkową wtyczkę.

Deweloper wyciągnął wnioski, więc nowe E50 mają wtyczkę w kształcie litery L, co powinno zwiększyć żywotność. Niestety można to sprawdzić dopiero po dłuższym użytkowaniu, ale to, że wtyczki w kształcie litery L żyją dłużej jest prawdą. Słuchawki wyglądają zgrabnie w uszach, a czerwony kabel dodaje im oryginalności.

Ergonomia

Kolejną wadą E10 była waga miseczek, ciągle wypadały z uszu. W E50 rozwiązano ten problem poprzez zastosowanie lżejszego stopu. Przed nimi miałem w teście Sports MEElectronics M3P, ale jak się okazało, wkładki od SoundMAGIC znacznie pewniej pasują do uszu, mimo że nie mają nauszników. Są wygodne, na siłowni, podczas joggingu czy na drążku. Dopasowanie może być sznurkowe w dół lub za ucho. Kabel nie plącze się dzięki błyszczącej powłoce i ma optymalną długość 1,2 m.

Wynik

SoundMAGIC E50 to doskonały przykład na to, jak uczynić dobry produkt jeszcze lepszym. Zachowano tu wszystkie cechy poprzednika, z tym samym kablem i niemal identycznym wyposażeniem. Podrasowując łamliwy mini-jack i czyniąc miski lżejszymi, producent poprawił niedociągnięcia starego modelu. Biorąc pod uwagę zwiększoną jakość dźwięku oraz dołączone do zestawu poduszki nauszne z pianki Comply, przepłacenie 20 dolarów można uznać za sprawiedliwe. Patrzymy na jedno z najlepszych rozwiązań w swoim przedziale cenowym.

Podobało się:

+ Dźwięk

+ Wygłuszenie

+ pakiet wyposażenia

+ Ergonomia

+ Kabel

+ Projekt i materiały

Nie podobało mi się to:

- Brak

Materiał pochodzi z itc.ua Autor artykułu Maxim Spivak